CYPHER
Administrator
Dołączył: 07 Wrz 2005
Posty: 129
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kwidzyn
|
Wysłany: Sob 18:02, 26 Lis 2005 Temat postu: Susumu Yokota - "Sakura" |
|
|
Susumu Yokota - Sakura
W świecie muzyki elektronicznej możemy śmiało powiedzieć, że są kraje które są prawdziwą ojczyzną elektronicznych brzmień. Niemcy, Wielka Brytania, czy Islandia to kraje, które „dały nam” wielu znakomitych artystów i miejsca gdzie muzyka elektroniczna jest o wiele powszechniejsza niż w innych krajach. Mało kto zapewne wie jak wielką rolę w świecie muzyki elektronicznej odgrywa Japonia – wielu muzyków z tego kraju tak upodabnia się do muzyki artystów z Europy Zachodniej, że nawet nie zdajemy sobie sprawy, iż słuchamy muzyki mającej swój rodowód na odległej wyspie.
Z Susumu Yokotą po części jest inaczej, ponieważ nie ukrywa się za pseudonimem, a sygnuje swoje płyty imieniem i nazwiskiem jasno kojarzącym się z Japonią. Sama muzyka w niczym nie przypomina tego co większości z nas się z Japonią kojarzy – czyli muzyką pełną odniesień do japońskiej tradycji. Susumu Yokota w ogromnej większości tekstów korzysta z angielskich słów, dźwięki zainspirowane są raczej zespołami w stylu Biosphere, aniżeli tradycyjną muzyką japońską. Mimo to pewny rodowód jest – chyba żadna płyta w tak cudowny sposób nie przeniesie Was w środek Tokio – miejsca gdzie historia łączy się z nowoczesnością, muzyka elektroniczna z tradycyjną, ekspresowe tempo życia z japońską umiejętnością do refleksji. Dosyć jednak o rodowodzie płyty „Sakura”, bo traktowanie jej tylko i wyłącznie jako produktu japońskiego jest wyraźnie krzywdzące! Od razu powiem, że mamy do czynienia z płytą naprawdę ciekawą. Susumu Yokocie udało się stworzyć płytę na której za pomocą delikatnej elektroniki stworzył niesamowicie melancholijny, wręcz epicki klimat. Warto zaznaczyć to o czym piszę zawsze z uporem maniaka – koncept płyty, to czy tworzy swego rodzaju całość. Na szczęście w wypadku „Sakury” tak właśnie jest. To zdecydowanie nie jest płyta, której można słuchać „przeskakując” z piosenki na piosenkę – to album, który wymaga skupienia, odpowiedniego samopoczucia i pewnej wrażliwości. W niektórych momentach można uznać „Sakurę” za album wręcz odrobinę... usypiający. Niektóre kawałki są właściwie powtarzaniem paru sampli. Słuchanie ich jest jak picie dobrego, czerwonego wina. Mówienie tutaj o słuchaniu jest w sumie pewnym nietaktem – mamy tutaj „smakowanie” płyty, delektowanie się nią. Jeżeli lubicie takie klimaty, jeśli w muzyce pociąga Was tajemniczość – myślę, że powinniście poważnie rozpatrzyć kwestię zakupu tej płyty.
Post został pochwalony 0 razy
|
|